Tuesday, December 06, 2005

Odkrywamy Antigua i atmosfere Bozego Narodzenia


Rano jedziemy razem z naszym hostem do Antigua. On jedzie tam po jakas Rumunke, maja razem wchodzic na pobliski wulkan. Proponuja nam udzial w wtyprawie, ale puszczamy jakos te propozycje kolo ucha. Interesuje nas tylko jedno JESTESMY W ANTIGUA! - kultowym gwatemalskim miescie, kolejnej Mecce wszystkich podruzujacych po Ameryce Centralnej. Pierwsze wrazenie - troche jak meksykanski San Cristobal - kolonialne domy o pastelowych tynkach, klimatyczne, ladne uliczki. Na jednej z takich uliczek spotykamy od razu... Andrzeja i Anie.
Znajdujemy bardzo tani hotel, tuz za rozreklamowanym przez Lonely Planet hostelem Los Amigos. Przewodniki LP maja taka moc... dopiero w tej podrozy naprawde sie o tym przekonalismy. Ludzie poprostu bezgranicznie im ufaja, wala od jednego do drugiego miejsca w nich opisanego, w rozmowach z podroznikami wyczuwa sie ze cytuja rozdzialy z LP. My zreszta tez czasem poddawalismy sie temu szalenstwu.
Pierwsi napotkani podroznicy opowiadaja nam o tym ze wybieraja sie na wulkan Pacaya - jedyny aktywny w tej czesci Gwatemali, super atrakcja. Cena takiej wycieczki to okolo 55 quetzali (8 dolcow). Ale naprawde NAPRAWDE warto mowia wszyscy!
Chwila refleksji i ...Zaraz. Zaraz... Czy nasz host nie chcial nas tam wlasnie dzisiaj zabrac??? Za darmo... Wsciekli na siebie i na swoj brak przytomnosci dochodzimy do wniosku ze na zaden wulkan wlazic nie bedziemy! Pocieszamy sie mysla, ze w Nikaragui wejdziemy do krateru.
Zwiedzamy miasto. Ladny Zocalo. Koscioly. Duzo ruin. Najfajniejszy klimat jednak odnajdujemy wieczorem. Na jednej z glownych ulic fantastyczny swiateczny koncert (tancza kobiety w czapkach mikolaja) jakiejs gwatemalskiej grupy. Mnostwo ludzi na ulicy. Podryguja, prawie tancza. Muzyka naprawde swietna. Marcin mowi, ze gdyby byl bogaty sciagnal by ich na swoje wesele.
Koncert sie konczy, idziemy na Zocalo i... napotykamy na nastepny! Tlumy ludzi na placu, a pod sama katedra olbrzymia orkiestra gra kolede Cicha Noc. Jestesmy w Gwatemali i mamy na sobie krotkie spodenki, cienki polar. Do tej pory wybuchalismy smiechem na widok choinki... Teraz po raz pierwszy czujemy atmosfere Bozego Narodzenia. Dociera do nas ze rzeczywiscie zblizaja sie swieta...

No comments: