Friday, November 25, 2005

Malutka wyspa z kolorowymi domkami


Raniutko nasz host odwozi nas na stacje taksowek wodnych udajacych sie do Cay Caulker ' wedlug przewodnika kultowej wyspy wielu plecakowiczow. Placimy po 25 dolarow belizianskich za podroz w obie strony i ruszamy. Jest piekna pogada a lodka szybko odddala sie od brzegu. Po 40 minutach podrozy docieramy do celu. Wyspa jest rzeczywiscei malutka. Mozna ja zwiedzic w czasie 30 minutowego spaceru. Prawie wszystkei domy zbudowane sa z drewna i postawione na wysokich balach co ma chronic je przed atakiem wody. Kazdy domek jest w innym kolorze. W kolo wiele palm i ladne piaszczyste plaze. Wyspa nie ma drog asfaltowych ani normalnych samochodow. Przemierzaja ja jedynie meleksy. Znajdujemy szybko nocleg za 10 dolcow amerykanskich za dosc duzy pokoj z umywalka. Wyspe opanowali turysci amerykanscy i wlasciwie wszystko jest pod nich ustawione. Belize jest wogole bardzo amerykanskie. Dobrze ze przyjal sie tutaj system podawania bezplatnej wody w knajpie, co w takich upalach jest czasem zbawienne.Wypozyczamy maske do nurkowania i ruszamy na plaze. Niestety wlasciwie tylko jedno miesjce nadaje sie do kapieli. Nurkujemy i widzimy cale lawice pieknych kolorowych rybek. Przeplywam na druga prawie bezludna wyspe. Dzien mija nam na odpoczynku i plawieniu sie w wodzie. Kladziemy sie wczesnie spac bo jutro czeka nas dluga przeprawa do Gwatemali.

Nastepny dzien to przeprawa przez wode do Belize City i autobus za 4 dolary amerykanskie do granicy. Belize jest krajem nizinnym o dosc monotonnym,dopiero przy za stolica Belmopan zaczyna sie piekny gorzysty krajobraz. Zegnamy ten malutki kraj o wielu twarzach. Bielize lupie nas przy wyjezdzie finansowo zadacej oplaty w wysokosci az 18,5 doplarow amerykanskich, ale i tak pobyt tutaj bedziemy bardzo milo wspominac glownie dzieki Rubenowi, naszemu wspanialemu hostowi z Ladyville.


Autor: MalyRycerz

No comments: